„Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta” – pod tym zdaniem z pewnością podpisze się mnóstwo ludzi. Nasze podejście do braci mniejszych Kobieta po 30 - „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej
Wątek: Mech na gałęziach (Przeczytany 7295 razy) 0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek. Sprzątałam moim puchatym terrorystom i chciałam dać im korę wierzby (z Zuzali). Przechowuję zioła tak, że nie mają dostępu do wilgoci, są suche. Zauważyłam, że na jednym kawałku wyrósł mech - wcześniej go na pewno nie było, bo po zakupie dokładnie sprawdzałam każdy patyk. Mech wygląda "ładnie" - widać że dopiero zaczyna rosnąć, nie ma tam żadnej pleśni można dać im tę korę? Szczerze mówiąc wolałabym nie ryzykować, ale może przesadzam... Jeśli nie wolno im tego podawać, to do wywalenia jest tylko ten 1 kawałek czy cała paczka? Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Ja na Twoim miejscu nie ryzykowałabym ... nie sądzę żeby mech był jadlny. Kto jest okrutny w stosunku do zwierząt, ten nie może być dobrym |*| ♥PESIA |*| ♥ A może to porosty ? Nie jestem pewna, ale chyba w czystym środowisku na drzewach wyrastają porosty, czy szyle mogą je jeść, to już nie wiem. reszta odchowanych maluszków - Mikuś, Figa, Miś, Żabuś, Fikuś, Kubuś, Misia, Edi, Czaruś, Pysia, Krusio, Pimpuś, Miluś, Fredzio, Spidi. Nie wiem czy to porost, czy mech. Może w naturze i bym je odróżniła, ale na tak małym kawałku to ciężko. Na pewno im tego nie dam, bo nie będę ryzykować życia zwierzaków oszczędzając paczkę gałęzi. Ale gdyby ktoś mądrzejszy ode mnie umiał coś na ten temat powiedzieć to może na przyszłość się to komuś przyda. Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Jeżeli faktycznie jest to malutki okaz i trudno jest określić nawet czy to mech czy porost lepiej wyrzucić. Niektóre gatunki są trujące i niewiadomo czy na innych gałązkach też by się nie rozwinęły. Wychodzę z zasady 'nie podaję nic czego nie jestem pewna, że nie zaszkodzi' ! « Ostatnia zmiana: 14 Lip, 2014, 14:27 wysłana przez » Mona* & Misza* & Lilo* Wychodzę z zasady 'nie podaję nic czego nie jestem pewna, że nie zaszkodzi' !Dlatego też nie zamierzam im tego dawać. Później postaram się wrzucić zdjęcie tego czegoś, może ktoś będzie wiedział co to. Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Wrzuć, być może zagadka się rozwiąże :) Dobra może nie jest to takie małe jak sądziłam. Tak mi się wydawało w środku nocy jak byłam zmęczona ;)Normalnie ten odstający kawałek przylegał do patyka, odchyliłam go do robione telefonem. Lepszych nie będzie, bo Tofik prawdopodobnie zepsuł aparat. Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz. Na moje oko to jednak mech. Niektóre gatunki mchów mogą być spożywane przez ludzi w warunkach surwiwalowych, oraz pomaga w gojeniu ran, jednak o szynszylowym surwiwalu nic nie wiem :) Większość mchów jest nieszkodliwa, jednak nie wiem jaki jest skutek spożycia ich przez szylki. Tak jak już wspomniano wyszorowanie i sparzenie wszystkich kawałków powinno rozwiązać problem :) a na mchu mogą być cysty giardii? Jak mogą, to skutek jest znany i dość powszechny ;p Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz. Cysty giardii są wszędzie tam gdzie ludzka 'kupa'. Teoretycznie w takim mchu z drzewa być ich nie powinna bo przecież nikt na drzewo się nie załatwia Aczkolwiek różnie to bywa :) No ale chyba taka kora, która poddawana jest kontrolom nie powinna być skażona cystami lamblii :) @5zy5zka no rzeczywiście taka odrobina wyrosła tylko ;-) co Ty w nocy robisz, że po ziołach buszujesz i patyki przeglądasz? ;-)@mikar78 do chyba czuwałam nad Psotką, obserwowałam jak się zachowuje, czy w ogóle je, jak i co je, żeby móc jak najlepiej określić jej stan. Z resztą bałam się o nią, wolałam jej popilnować. A że wczoraj było w dzień generalne szorowanie klatek, to i przejrzałam wszystkie ich przysmaki, zioła itd. czy się nie psują, no i dołożyłam dawkę żarełka małym terrorystom :) Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Cysty giardii są wszędzie tam gdzie ludzka 'kupa'. Teoretycznie w takim mchu z drzewa być ich nie powinna bo przecież nikt na drzewo się nie załatwia Eee, a ptasia kupa? Nie raz ptaszek nadrzyzga na drzewko lub liście. Czy tylko ludzie roznoszą giardie? ;p Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz. A już się bałam że szylom zioła podkradasz@5zy5zka Gdzież bym śmiała podjadać przysmaki moim kosmatym pyszczusiom :DChociaż pachną zachęcająco Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Eee, a ptasia kupa? Nie raz ptaszek nadrzyzga na drzewko lub liście. Czy tylko ludzie roznoszą giardie? ;pDzięki za czujność, niefortunnie się wyraziłam. Oczywiście ptaki jak i również inne zwierzęta są tak samo nosicielami giardii jak człowiek :)Ten remont mnie wykończy A na paskudztwa pasożytowe jest proste rozwiązanie w wypadku gałązek: 200 stopni w piekarniku i ze dwie sesje po 10 minut w nim. U mnie gałęzie są przygotowywane zawsze w ten sposób: najpierw szorowanie szczotką pod wodą, potem wyparzenie, a później piekarnik. Nic nie przeżyje. W ten sam sposób myślę, że można potraktować takie omszone gałązki. krecik Ja bym nie wyrzucała, tylko poczekała, żeby zobaczyć, co dalej wyrośnie ;-) Co jest jednoznaczne z tym, że myszy by tego nie zjadły bo nie mogłabym patrzeć, jak rośnie ;-) @krecik obrośnięty patyk leży u mnie na biurku :) Ciekawe, że bez żadnego dostępu do wody czy chociaż wilgoci takie coś sobie wyrosło trzymane w zamkniętym pojemniku. A futrzakom na pewno tego nie dam, bo boję się, że może im zaszkodzić. Oszczędzę 5zł na patykach a później wydam 300zł na leczenie i zwierzaki będą się męczyć. Nie jestem ciekawa co ten zielony delikwent teraz zrobi skoro został zdemaskowany ;) Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Szyszko, myślę że ta spakowana gałązka musiała mieć na sobie zarodniki i być świeża. To wystarczyło. Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz. @Mysza <")))/ wiesz co... jak przyszła paczka ja wszystko dokładnie przejrzałam, zawsze tak robię. Patyki były suche. Ta kora wierzby była kupiona już jakiś czas temu, więc czemu od razu to nie wylazło tylko teraz? Mam nadzieję, że nie zaszkodziłam moim maluchom bo już trochę tych patyków pożarły, wolały to nawet od jabłoni. Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - krecik Może to jednak smaczne ;-)A że bez wody... hmmm u mnie przeżywają tylko te rośliny które żyją bez wody W sumie jest ich całkiem sporo. Niestety muchołówka i dzbanecznik nie dały rady, a miałam taki fantastyczny plan na walkę z komarami.... NO nie nawidzę tego krulestwa ;-) - a właśnie czuje się zjadana żywcem Upsss to chyba nie na temat coooo ???? Oj tam oj tam... mini OT. Jeśli chodzi o kwiatki u mnie to nazywa się naturalna selekcja. Najdzielniej znosi ją skrzydłokwiat, ma na koncie 4 zmartwychwstania. No i kaktus, mam go już jakieś 13 lat. Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - krecik hmmm ale skrzydłokwiat lubi wodę, u mnie po kilku zmartwychwstaniach umarł... Kolejne dwa też. Za to nieźle radzą sobie wszelkiego rodzaju kwiatki o grubych liściach i coś ala palma tylko za kija nikt nie jest mi w stanie powiedzieć co to za kwiatek ( nie palma, nie fikus).Ejj no i możesz poprowadzić bloga "fascynująca przygoda zielonego intruza " ;-) « Ostatnia zmiana: 15 Lip, 2014, 23:59 wysłana przez krecik » Postaw skrzydłokwiat przy telewizorze. One lubią pole magnetyczne, poważnie. Grube badyle radzą sobie lepiej, bo magazynują więcej wody :D Wrzuć zdjęcie do galerii może znam tę no i możesz poprowadzić bloga "fascynująca przygoda zielonego intruza " ;-)Zastanawiam się, czy nie pokropić tego patyka odrobiną wody, żeby naturalna selekcja nie zadziałała zbyt szybko :D « Ostatnia zmiana: 16 Lip, 2014, 00:03 wysłana przez 5zy5zka » Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - :: Forum Miłośników Szynszyli » o szynszylach » Żywienie » Mech na gałęziach
„Im więcej znam mężczyzn, tym bardziej podziwiam mojego psa” – Edward Olivia "Zawsze byłeś przy mnie, kiedy cię potrzebowałem. Za życia i po śmierci zawsze będę cię kochać" - Nieznany „Pies jest zwierzęciem bardziej pokrytym duszą niż futrem” – Lais Lemma „Kocham psa. Nie robi nic z powodów politycznych

Znany psychiatra Sigmund Freud powiedział, że tak bardzo kochamy zwierzęta, ponieważ ich miłość jest jakie mamy ze stworzeniami, jakimi są zwierzęta, istnieją w sferze bardzo odległej od nieznośnych konfliktów społecznych. Freud zapewnił z pewnością, że psy są niezwykle piękne, zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Czujemy intymną bliskość i bezdyskusyjną solidarność z psami.“O wiele przyjemniejsze są proste i bezpośrednie emocje psa. Wyraża przyjemność, machając ogonem i niezadowolenie szczekając. Przypomina nam bohaterów historii i dlatego wiele psów nosi imię tych bohaterów. “ –Sigmund Freud–Psy żyją naprawdę krótkoTo niesprawiedliwe, że psy i koty żyją średnio tylko 12 lat. Wierzymy w to z powodu intensywnego bólu, który odczuwamy, gdy myślimy o utracie naszego czworonożnego kochamy zwierzęta i spędzamy z nimi dużo czasu, chcemy po prostu więcej i więcej. Kiedy jesteśmy u ich boku i zatrzymujemy się aby o tym pomyśleć razem z miłością jaką do nich czujemy, zdajemy sobie sprawę, że “czas leci”.Za każdym razem, gdy głaszczemy naszego zwierzaka, czujemy, jakby jego serce biło razem z naszym. Przy każdym powitaniu czujemy, że jego miłość jest jeden z powodów, dla których tak bardzo kochamy zwierzętaZ czułością uważamy, że nasze ukochane zwierzęta mają nieskończone moce, które czynią je wyjątkowymi. Ich cechy sprawiają, że tak bardzo je kochamy. Dlatego, jeśli mielibyśmy sporządzić listę wszystkich rzeczy, które nas o nich zaskoczyły, nie bylibyśmy w stanie przestać się kochamy zwierzęta, odkrywamy ich zdolność przewidywania przyszłości lub wiedzy, kiedy wracamy do domu. Dostrzegamy także ich empatię i umiejętność dostosowania się do naszego stanu emocjonalnego, zapewniając nam komfort i jest taka, że ​​niewiele jest rzeczy porównywalnych z bólem pozostawienia ich w domu, kiedy idziemy do pracy. Ich błagalne oczy napełniają nas żalem. Ale kiedy wracamy do domu i widzimy ich tak bardzo szczęśliwych, że nas widzą, my również odczuwamy niewątpliwie stanowią najlepszych terapeutów dla wielu osób. Ich szlachetność i dobroć nie znają granic. Dlatego dopóki nie kochamy zwierzęcia, część naszej duszy pozostaje w stanie uśpienia. Część naszej duszy musi kochać zwierzę i cieszyć się jego bezwarunkową miłością i masz psa lub kota, stwierdzenie, że “nikt nigdy nie pokocha Cię bardziej niż samego siebie”, staje się nieistotne. Zwierzęta są prawdziwymi mistrzami miłości. Każda sekunda spędzona u ich boku jest nieocenionym darem. Kochanie zwierzęcia jest jednym z najwspanialszych doświadczeń na może Cię zainteresować ...

Daj im czas na przemyślenie tego, im bardziej jesteś kreatywny, tym ciekawsze. Dzięki temu możesz iść w wielu różnych kierunkach. 187. Gdybyś miał zegar, który odliczałby czas do dowolnego wybranego wydarzenia, do jakiego zdarzenia chciałbyś, aby odliczał? Większość ludzi prawdopodobnie powie swoją śmierć.

Któż z nas nie lubi perfum? Któż z nas nie lubi pięknych, przyciągających uwagę, zapachów? Dlaczego więc nie połączyć świata pachnideł z epicką opowieścią? Annie Gras się to udało zrobić doskonale. Mam dla was dzisiaj niezwykle inspirującą rozmowę z autorką. Zapraszam do jej przeczytania. Recenzja książki "Perfumeria złamanych serc. Tom I Konwalie" - KLIK Anna Gras zadebiutowała w 2008 r. powieścią dla dzieci pt. "Misiek i fałszerze czekolady". Była to trzecia książka jaką napisała, gdyż od dłuższego czasu tworzyła wyłącznie do szuflady. Książka ta okazała się sukcesem, bowiem jej fragmenty trafiły do wypisów dla klasy piątej szkoły podstawowej. Następna, wydana część przygód Miśka nosi tytuł "Misiek i świąteczne obżarstwo". Wioleta Sadowska: Zadebiutowała Pani w 2008 r. powieścią dla dzieci pt. "Misiek i fałszerze czekolady". Jak to się stało, że zaczęła Pani pisać książki? Anna Gras: Przypadek. Miałam kiedyś okazję wziąć udział w dyskusji o tym, jak zmienia się postrzeganie literatury przez ludzi doby telewizji i internetu. Szczególnie zainteresował mnie wątek dotyczący zmian w technice pisania wymuszony przez to, jak współcześni ludzie postrzegają świat. Zaczęłam analizować książki, które zawładnęły podświadomością milionów czytelników. Następnym krokiem było spróbowanie zastosowania moich obserwacji w praktyce. Potrzebowałam wówczas powieści, która zachęci do czytania 10-latka. Tak powstał Misiek i później Filip Engel. Wioleta Sadowska: Pani debiut okazał się sukcesem, bowiem fragmenty tej książki trafiły do wypisów dla klasy piątej szkoły podstawowej. Czy trudno było przestawić się Pani z pisania literatury dla dzieci na prozę dla dorosłych? Anna Gras: Rzeczywiście Misiek zyskał sporo przyjaciół. Osobiście jednak bardziej lubię nominowanego do IBBY Filipa Engela [Filip Engel i błękitny smok]. Uwielbiam smoki. Może dlatego, że urodziłam się w chińskim roku smoka? Pisanie dla dzieci jest piekielnie trudne. Oczywiście nie mówię o tworzeniu jakichś produkcyjniaków, lecz literatury na pewnym poziomie. Oprócz perfekcyjnej techniki pisarskiej potrzeba ogromnej wiedzy psychologicznej, wyobraźni, dyscypliny i umiejętności analitycznego myślenia. Pisanie dla dorosłych jest dużo łatwiejsze i mniej angażujące intelektualnie, gdyż odbiorca jest dużo lepiej znany, bardziej przewidywalny, mający podobne doświadczenia. Wioleta Sadowska: To rzeczywiście prawda. Skąd pomysł na to, aby w Pani najnowszej książce dotknąć świata perfum? Anna Gras: Pisałam trzeci tom Miśka – Misiek i perfumowana Kielbassa, w której główny bohater zakochał się w koleżance, która lubiła perfumy. Agata [Agata Wasilenko = Ogród perfum Agaty], która wydawała moje książki, wpadła na pomysł, żeby napisać “dorosły” romans z perfumami w tle. To był czas, kiedy wprowadzono VAT na książki i do czasu wyklarowania się sytuacji na rynku zawiesiliśmy pracę nad książkami dla dzieci, dla żartu zaczęłam szkicować powieść perfumową. Wioleta Sadowska: Jak widać od żartu do powieści. Czy pachnidła według Pani w jakiś sposób pozwalają nam zaznaczyć swoją indywidualność? Anna Gras: Im lepiej poznaję pachnidła i im więcej ich wącham, tym bardziej się ich boję. Perfumy są opowieścią tworzoną przy pomocy zapachów. Problem w tym, że pole do jej interpretacji jest dużo szersze niż w przypadku dzieła literackiego. Mogą być postrzegane jako romans, thriller lub nawet horror. Bardzo dużo zależy tu od odbiorcy. Niemniej osoba, która używa perfum może narzucić pożądaną przez siebie interpretację. Myślę, że można byłoby temat sztuki noszenia zapachów napisać poważną książkę. Może Agata kiedyś ją popełni. Wioleta Sadowska: Myślę, że to świetny pomysł na przyszłość. Czy zapachy mogą nas również definiować? Anna Gras: Oczywiście. Mogą sygnalizować nasz nastrój, potrzeby, pragnienia, wyobrażenie o sobie. Jest taka doskonała scena w „Milczeniu owiec”, kiedy okazuje się, że agentka Starling używa zapachu L'Air du Temps. Autor powieści wcale nie wskazał tych perfum przypadkowo. Każdy kto rozumie charakter tego pachnidła może podejrzewać, że miało ono bardzo duży wpływ na relacje agentki i Hannibala Lectera. Łatwiej też może zrozumieć motywacje bohaterki i jej wielowymiarowość. Warto zadać sobie pytanie ”dlaczego wybieramy ten, a nie inny zapach?”. Coś nas w nim urzekło? Wywołało jakieś wspomnienie? Estetyka i przeszłość z pewnością nas definiują. Sama używam jednego z zapachów opisanych w książce. Czy mnie definiuje? Oczywiście. Wioleta Sadowska: Skąd czerpała Pani wiedzę na temat zapachów opisanych w książce oraz historii perfumiarstwa? Anna Gras: Ze spotkań przy kawie i niekiedy, winie z winogron odmiany tempranillo. Moja wiedza o perfumach pochodzi od Agaty. Dzwonię do niej i mówię: potrzebuję zilustrować taki klimat. Ona mówi mi, które perfumy opisać i dlaczego. Pisarz zawsze powinien mieć doskonałego researchera. Wioleta Sadowska: Taka pomoc jest na wagę złota. W “Perfumerii złamanych serc” pokazała Pani także znak naszych czasów, czyli samotność w tłumie. Czy ma Pani jakąś złotą radę na to, aby nie było tyle samotności w nas i wokół nas? Anna Gras: Perfumeria rzeczywiście jest powieścią o współczesnej samotności. Ale samotność to przede wszystkim stan umysłu. Ja na przykład doskonale czułabym się na bezludnej wyspie i do towarzystwa nie potrzebowałabym nawet piłki do kosza. Nasza cywilizacja z jednej strony uczyniła nas samotnymi, odbierając nam wolny czas i przyjaciół z podwórka, z drugiej dała nam nieograniczone możliwości obcowania z ludźmi, którzy nas intrygują. Możemy nawiązywać z nimi kontakt choćby poprzez komentarze na You Tube czy Instagramie. Zawsze dużo zależy od nas samych. Spójrzmy na bohaterów Perfumerii. Ich wybory mogły zepchnąć ich w niespełnienie lub uszczęśliwić. Oczywiście w realnym życiu jest trudniej. Trzeba trochę szczęścia, żeby trafić na osobę, która wypełni nasz świat. Wioleta Sadowska: Marcin, jeden z głównych bohaterów książki to mężczyzna niezwykle intrygujący. Jak kreowała Pani jego postać? Anna Gras: Poskładałam go z puzzli z różnych bajek. A to trochę z Roberta Redforda z „Pożegnania z Afryką”. Trochę Brada Pitta z „Joe Blacka”, najwięcej jednak ta postać zawdzięcza mojemu redaktorowi. Nie znam osoby bardziej złośliwej, ironicznej i przenikliwej. To od niego pochodzi anegdotka o staruszce na pogotowiu i hiszpańskie wino. Nie ukrywam, że Marcin to wyjątkowo pracochłonna postać. Musiałam wczuć się w jego specyficzny sposób myślenia, wykreować sposób budowania wypowiedzi, puentowania myśli. To było pewne wyzwanie. Wioleta Sadowska: To postać, która zapada w pamięć. Blog Dominiki to kolejna wciągająca płaszczyzna tej książki. W jakich okolicznościach narodził się pomysł na taki akcent fabularny? Anna Gras: Gdybym pisała tę książkę kilkadziesiąt late temu to zapewne wprowadziłabym do powieści jakiś tajemny pamiętnik, z którego jeden z bohaterów czerpie fascynującą wiedzę o innej postaci. Dzisiaj mamy media społecznościowe. Blog w powieści to jeden elementów konstrukcji psychologicznych relacji między bohaterami. Marcin wie o Dominice więcej niż ona przypuszcza. Dzięki temu łatwiej mu manipulować dziewczyną. Jednocześnie to blog sprawia, że jest nią coraz bardziej zafascynowany. To zresztą była największa trudność – nie jest łatwo wzbudzić podziw Marcina, więc blog musiał być wyjątkowy. Dlaczego wybrałam akurat ten motyw? Powieść w sumie jest dość długa i potrzebowałam trochę stylistycznego urozmaicenia, napisania od czasu do czasu czegoś w innym tonie. Pobawić się językiem na innej płaszczyźnie. Cieszę się, że został uznany za wciągający. Wioleta Sadowska: Jaka jest geneza tytułu całej serii? Anna Gras: To przypadek. W mózgu jednej z osób związanych z tym przedsięwzięciem (teraz nikt już nie wie kogo) zderzyły się neurony i narodził się ten tytuł. Było to już po napisaniu kilku rozdziałów i nakreśleniu drabinki dramaturgicznej losów bohaterów. Początkowo mieliśmy tylko „Urzekający zapach konwalii”, „Kojący zapach lawendy” itd., bo przed pisaniem sporo wąchaliśmy perfum. Zaczęliśmy od Diorissimo. Duża ilość pachnideł zapewne sprowokowała do użycia słowa „perfumeria”, a „złamane serca” to już oczywista klasyka klickbajtowa. Wioleta Sadowska: Ile zajęło Pani napisanie i doszlifowanie książki? Anna Gras: To temat na osobną powieść. Pierwszą wersję napisałam kilka lat temu. Agata chciała ją wydać w dużym wydawnictwie, więc podjęliśmy z jednym z nich współpracę. Okazała się niewypałem. Kilka miesięcy temu poczułam, że mogę znów zając się pracą nad książką. Tutaj warto wyjaśnić jedną sprawę – jak wygląda współpraca z redaktorami z wydawnictw. Bardzo często chcą odcisnąć swoje piętno na czyimś utworze i podsuwają pomysły typu: nie pasuje mi McDonald's, trzeba wprowadzić włoski bar z kanapkami. Ciabatta to coś lepszego niż BigMac. Jak autor chce wydać książkę, to musi iść na kompromisy. Bywa jeszcze gorzej, że redaktor w ogóle bierze książkę i dopisuje całe sceny, albo w ogóle piszę ją od nowa. Pal sześć, jeśli ma choć trochę talentu i wyczucia literackiego... Kilka miesięcy temu rozpoczęłam przywracanie książki do wersji pierwotnej. Potem wziął ją na warsztat profesjonalny redaktor i dostałam długą listę uwag typu – w tym miejscu słaba motywacja dramaturgiczna, tu zbyt duże skróty myślowe, ten dialog zbyt skomplikowany, tu trzeba pogłębić, tu jest zbyt dosłownie. Na stronie 25 bohater umiera, a na 160 podrywa dziewczyny itd. Gdybym się zastosowała do wszystkich uwag powieść miałaby z 600 stron i nie miałabym możliwości watowania kolejnych tomów wyjaśnianiem niedomówień pierwszego. Niemniej, sporo było zmian i do dzisiaj w kolejnych dodrukach poprawiamy różnie niedoskonałości powstałe w wyniku „szatkowania” tekstu. Ile czasu zajmuje napisanie takiej powieści? Gdybym była profesjonalną pisarką i żyła z wydawania książek praca nad powieścią o takiej objętości zajmowałaby mi ok. 3-4 miesiące. Potem przerwa kilka miesięcy i jakieś dwa tygodnie poprawek poredakcyjnych. Jako że pisanie traktuję hobbystycznie cały proces jest rozciągnięty w czasie. Wioleta Sadowska: Jaki tytuł będzie miała kolejna część? Anna Gras: Kojący zapach lawendy. Wioleta Sadowska: Czy będzie to kontynuacja losów znanych nam bohaterów, czy wprowadzi Pani zupełnie nowe postacie? Anna Gras: Stworzenie takich postaci jak Marcin czy Dominika kosztowało mnie sporo wysiłku. Porzucenie ich byłoby więc marnotrawstwem. Z drugiej jednak strony mogłabym się nimi szybko znudzić, co zniechęciłoby mnie do pisania. Na pewno więc będą nowe historie i nowi bohaterowie. Pewne wątki będą kontynuowane, może pojawi się trochę retrospekcji? Mogę zdradzić tajemnicę, że na świecie pojawi się potomek Ryśka, choć nie do końca jeszcze wiem, na ile będzie to przerażające wydarzenie... Wioleta Sadowska: Nie mogę się zatem doczekać. Czy kolejnego tomu możemy spodziewać się w tym roku? Anna Gras: Duża praca już została wykonana. Jest sporo tekstu, zdefiniowane postacie. Jest już nawet okładka. Zobaczymy jak się to wszystko potoczy. Pracuję też nad innym projektem – powieścią dla dorosłych, w której występują smoki. Bo smoki to moje ulubione zwierzęta. Nie wiem co mnie bardziej skusi. Zemsta czy miłość? Bo ta smocza powieść jest właśnie o zemście. Zobaczymy jaki będę miała nastrój w najbliższych miesiącach. Plan jest taki, że II tom ukaże się za kilka miesięcy, a smoki na Boże Narodzenie. Zastanawiam się tylko które... Wioleta Sadowska: Będziemy zatem czekać. Czy lubi Pani zapach konwalii? Anna Gras: Jest taka angielska legenda o kowalu, który uratował ludzi przed smokiem, tracąc przy tym życie. Tam gdzie spadły krople jego krwi wyrosły konwalie. Jakże więc taka miłośniczka smoków jak ja mogłaby nie lubić konwalii? Są urzekające i tajemnicze. Wioleta Sadowska: Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom mojego bloga? Anna Gras: Podziwiam Was, że w dobie tylu pokus łatwego spędzania czasu, sięgacie po słowo pisane i czytacie książki. To teraz wyjątkowo elitarne zajęcie. Jestem wiec zaszczycona, że mogę tu trochę poprzynudzać. I życzę wyjątkowych przeżyć literackich. Dziękuję autorce za wyczerpujące odpowiedzi na moje pytania. Nie mogę doczekać się już drugiego tomu tej serii. A wam oczywiście polecam zajrzeć do książki Anny Gras oraz zachęcam do obejrzenia videorecenzji Perfum Agaty - Przypominam także, że nadal trwa konkurs, w którym możecie wygrać "Perfumerię złamanych serc". Obecnie książkę można zakupić poprzez stronę Fundacji Dobre Słowo - KLIK

Każdy z nas ma inny próg wytrzymałości i utrzymania swoich granic. Jesteśmy różni. Wszystko co dzieje się na świecie pokazuje nam na każdym kroku że jedyne co jest pewne to ZMIANA. I warto uczyć się AKCEPTACJI by dać radę tym zmianom, które zachodzą Akceptacja INNOŚCI. Akceptacja ZMIANY. Wątek: Darmowe badanie parazytologiczne szynszyli (Przeczytany 37607 razy) 0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek. Ten wątek posiada wiadomość oznaczoną jako najlepsza odpowiedź. Aby ją zobaczyć kliknij tutaj. Witam Państwa :)Nazywam się Dawid Jańczak i jestem lekarzem weterynarii. Pracuję w Zakładzie Parazytologii Lekarskiej Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie gdzie prowadzę badania nad ekstensywnością inwazji pasożytniczych u zwierząt egzotycznych. Badanie ma na celu określenie jakie pasożyty przewodu pokarmowego występuję u szynszyli hodowanych w Polsce. Jest ono zupełnie bezbolesne dla zwierząt. Polega bowiem na pobraniu 3 próbek kału do jednego pojemniczka. Kał należy zbierać przez 3 dni z rzędu. Każda próbka powinna składać się z 10 „szynszylich bobków”. Tak zbierany kał należy przechowywać w pojemniku do badania kału (można go zakupić w aptece - koszt ok. 1zł) w chłodnym i ciemnym miejscu np. w lodówce. Ważne jest aby kał zbierany jako próbka nie był zanieczyszczony żwirkiem z klatki/kuwety. NAJWAŻNIEJSZE JEST ABY ZBIERANE KUPKI BYŁY ŚWIEŻE A NIE SUCHE I TWARDE. Po zebraniu próbek z 3 dni, należy jak najszybciej przesłać próbkę do Zakładu Parazytologii Lekarskiej PZH w Warszawie. Pojemnik z próbkami kału należy zabezpieczyć tak aby w transporcie się nie otworzył. Jeśli się otworzy próbki mogą wyschnąć i wówczas nic z nimi nie zrobię. Jeśli w danej miejscowości właściciele szynszyli dogadają się logistycznie, będzie można przesłać pojemniczki od kilku szynszyli w 1 paczce co obniży koszty wysyłki. Najlepiej próbki przesłać kurierem lub pocztą priorytetową. Samo badanie kału jest bezpłatne. Jedyne koszty jakie ponoszą właściciele to koszt zakupu pojemniczka na kał i koszt przesyłki. Wyniki badania będę przesyłał drogą mailową bezpośrednio do właścicieli. Kiedy próbki zostaną dostarczone do zakładu będą badane na obecność różnych gatunków pasożytów (kokcydia, lamblie, nicienie i inne). Czas trwania badania będzie zależny od tego ile próbek zostanie dostarczonych. Maksymalnie od dnia otrzymania próbki do 10 dni wynik powinien zostać dostarczony do właścicieli. Ponadto będą Państwo proszeni o wypełnienie KARTY SZYNSZYLI, w której są podstawowe ale dość istotne pytania. Dodatkowo w KARCIE SZYNSZYLI należy wpisać jej imię i takie samo imię niezmywalnym flamastrem napisać na pojemniczku z kałem aby nie nastąpiła pomyłka. Identyczną formę badań zaproponowałem Stowarzyszeniu Pomocy Fretek, Stowarzyszeniu Miłośników i Hodowców Afrykańskich Jeży Pigmejskich oraz Stowarzyszeniu Pomocy Świnkom Morskim. Parę lat temu podobne badania robiłem z pomocą forum chomikowego Dzięki badaniom nad pasożytami u chomików udało mi się stwierdzić obecność pasożytów chorobotwórczych dla ludzi a szczególnie dzieci. Istnieją doniesienia o występowaniu u szynszyli także pasożytów które mogą (ale nie muszą) być chorobotwórcze dla człowieka. W Polsce nikt takich badań jeszcze nie robił dlatego tak bardzo jest to potrzebne. Pasożyty o których wspominałem to Giardia intestinalis (lamblia) i Cryptosporidium spp.. Oba pierwotniaki są bardzo niebezpieczne tylko dla dzieci, osób starszych i o osłabionej odporności. Powodują biegunki i wiele innych objawów łącznie z alergiami. Do zarażenia się dochodzi poprzez „brudne ręce”. Jeśli potrzeba więcej informacji to służę jeśli współpraca Nam się powiedzie, wówczas mogą Państwo zamieścić na swojej stronie internetowej informację iż można każdą nowo adoptowaną szynszylę przebadać pod kątem pasożytów jelitowych w Zakładzie Parazytologii Lekarskiej Państwowego Zakładu Higieny Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w na pozytywną odpowiedz z Państwa strony oraz owocną ma żadnych ograniczeń czasowych ani ilościowych :)Osobiście można dostarczać próbki w pon, śr, czw, pt w godzinach 10-15 we wtorki 9-14 Próbki można dostarczać do mnie osobiście albo zostawiać w Rejestracji tylko proszę zapakować je tak żeby się nikt nie przestraszył ;) ale lepiej powiedzieć że byli Państwo ze mną umówieni i wówczas zostaną Państwo skierowani do mnie do ZakładuBierzcie i jedzcie :D KARTY SZYNSZYLI DO POBRANIAjpg: pdf: serdecznieLek. wet. Dawid JańczakNarodowy Instytut Zdrowia PublicznegoPaństwowy Zakład Higieny Zakład Parazytologii Lekarskiejul. Chocimska 2400-791 Warszawa « Ostatnia zmiana: 13 Cze, 2014, 14:28 wysłana przez dream* » pozdrawiam, Dawid JańczakZakład Parazytologii LekarskiejPaństwowy Zakład Higienyul. Chocimska 2400-791 Warszawa Pojawiły się na privie pytania o to czy: "jeśli wiem że moja szynszyla ma Giardię to czy też mam wysyłać próbki do badania" Jak najbardziej, bardzo proszę o przesyłanie próbek od szynszyli które mają stwierdzoną Giardie. Mogą też państwo przesyłać próbki swoich innych zwierząt: mam na myśli fretki, świnki morskie, psy i koty (koty wychodzące szczególnie) Dziś wrzucę tu link gdzie można ściagnąć "KARTĘ SZYNSZYLI" a jesli ktoś przesyła próbkę od innego zwierzaka to proszę tylko na karcie napisać jaki to gatunek zwierzęcia i odpowiedzieć na pytania w karcie :)PRÓBKI PROSZĘ WYSYŁAĆ NAJPÓŹNIEJ W ŚRODĘ-CZWARTEK, RACZEJ NIE POD KONIEC TYGODNIA ŻEBY PRÓBKI NIE "KISIŁY SIĘ NA POCZCIE" GDYŻ MOGĄ WYSCHNĄĆ ALBO POKRYĆ SIĘ PLEŚNIĄ I WÓWCZAS WYNIKI BĘDĄ NIEMIARODAJNE « Ostatnia zmiana: 12 Cze, 2014, 17:02 wysłana przez Dawid_PZH » pozdrawiam, Dawid JańczakZakład Parazytologii LekarskiejPaństwowy Zakład Higienyul. Chocimska 2400-791 Warszawa Co zrobić jeśli w klatce jest kilka szynszyli i nie można jednoznacznie stwierdzić czyj to bobek, czy można przesyłać próbki zbiorowe, czy jednak "polować" na bobki od konkretnej szynszyli ? reszta odchowanych maluszków - Mikuś, Figa, Miś, Żabuś, Fikuś, Kubuś, Misia, Edi, Czaruś, Pysia, Krusio, Pimpuś, Miluś, Fredzio, Spidi. Basiu mozesz zrobic wybieg po kolei ;) tylko po kazdym szylu trzeba pozamiatac kupy poprzednika żeby się nie pomieszały ;) Kto jest okrutny w stosunku do zwierząt, ten nie może być dobrym |*| ♥PESIA |*| ♥ Ciekawa akcja :) Chyba skorzystam. Czy jest określony termin początku i końca tej akcji, czy jest permanentna?Nie wiem czy zdążę nazbierać przez weekend, a po weekendzie mnie nie ma do środy, wiec ciezko będzie wysłać przed końcem tygodnia I jeszcze pytanie czy letnie temperatury wpływają w transporcie na te kupki, czy próbki mogą się zepsuć?@Basia_W , czasami jest tak, że szynszyla siedzi na półce i bobczy, a jak się odsunie zostaje kopka świeżych kupek, wtedy wiadomo co jest czyje. Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz. Oznaczone jako najlepsza odpowiedź przez Mysza dnia 12 Cze, 2014, 19:53 A nie prościej wsadzić kosmatego delikwenta do pustego transportera na 10-15min? Wtedy wiadomo czyje to bobki i łatwiej je zebrać. Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Dokładnie tak... najlepiej do kontenerka na 15-20 minutek i wówczas na pewno kilka świeżych bobków się znajdzie :)Badania trwają i pewnie szybko się nie skończą :) ale im więcej próbek tym lepiej Fretki spisują się na medal, tak samo świnki i jeże :) mam nadzieje że szynszyle nie będą gorsze ;) pozdrawiam, Dawid JańczakZakład Parazytologii LekarskiejPaństwowy Zakład Higienyul. Chocimska 2400-791 Warszawa Jeżeli ktoś z Wrocławia zdecydowałby się wziąć udział w badaniach, to jestem chętna do wspólnej wysyłki ;-) ( waska1988) @wolarczi to możemy razem wysyłać :) może jeszcze @drzazga się dołączy jak będzie chętna :) « Ostatnia zmiana: 12 Cze, 2014, 21:15 wysłana przez 5zy5zka » Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - pozdrawiam, Dawid JańczakZakład Parazytologii LekarskiejPaństwowy Zakład Higienyul. Chocimska 2400-791 Warszawa @Dawid_PZH ten plik nie chce mi się pobrać... mógłbyś wysłać mi to na maila? Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - ok poproszę maila na priv pozdrawiam, Dawid JańczakZakład Parazytologii LekarskiejPaństwowy Zakład Higienyul. Chocimska 2400-791 Warszawa @wolarczi, @KarolciaK, @drzazga i pozostali z Wrocławia, którzy planują wspólną wysyłkę:Proponuję zbierać bobki w dniach piątek-sobota-niedziela i w poniedziałek je wysłać. Później nie ma sensu bo będzie długi weekend i dopiero po nim można planować by w poniedziałek spotkać się np. w rynku, połączyć cenne próbki i wysłać w kopercie bąbelkowej :)Chyba, że któraś z was ma lepszy pomysł :) Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - @KarolciaK do wysyłki chce się dołączyć też @wolarczi tylko jej pasuje przyszły tydzień, czyli zbieranie bobków w dniach i wysyłka w poniedziałek. Mi to w sumie obojętne. Tobie też pasuje? Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Czy cenne bobki można zbierac w woreczek taki foliowy zgrzewany? Jagoda,Poziomka,Goja,Rozalia,Pistacja,Migdał, Fifi i LiliKasia*Cytrynka*Figa*Malinka*Aronia*Spijcie skarby ..śnijcie Dziewczyny a może być trochę później? Bo mnie do soboty nie we Wrocku i nie dam rady zebrać materiału. Jeśli jedziecie gdzieś na długi weekend to mogłybyśmy zbierać niedziela-poniedziałek-wtorek ( i wtedy wysłać kurierem w środę. Chyba, że reszcie pasuje przed długim weekendem, to ja jakoś sama to ogarnę ;-) ( waska1988) Woreczek strunowy raczej odpada bo w transporcie kupki są rozpłaszczane, łatwiej wysychają i trudno mi jest je potem badać. Wiem coś o tym bo jak badałem parę lat temu chomiki to prosiłem o pakowanie do woreczków i to był błąd :) pozdrawiam, Dawid JańczakZakład Parazytologii LekarskiejPaństwowy Zakład Higienyul. Chocimska 2400-791 Warszawa @wolarczi nie wiem zobaczymy, czekam na odpowiedź drzazgi bo myślę, że chciałaby się przyłączyć. Mi to tak naprawdę obojętne. Bobków ci u nas pod dostatkiem ;) Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - @Anna83 te pojemniczki na kał (takie malutkie) kosztują jakieś 40-50gr za sztukę. Większe pewnie niepotrzebne, w końcu bobki szynszyli są małe, no chyba że @Dawid_PZH ma inne zdanie. Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - mógłby ktoś załączyć tę Kartę Szynszyli jako normalny załącznik do posta jako jpg? Nie mogę tego pobrać, a nie mam zamiaru instalować jakichś "pomocników pobierania" Nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz. @Mysza <")))/ podaj maila to Ci prześlę bo mi już Dawid wysyłał na maila. Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.(*) Dukat - ze mną - Nie wiem czemu jest taki problem z pobieraniem pliku, nigdy takich nie było Tutaj też chciałem załączyć ale się nie dało... pozdrawiam, Dawid JańczakZakład Parazytologii LekarskiejPaństwowy Zakład Higienyul. Chocimska 2400-791 Warszawa :: Forum Miłośników Szynszyli » o szynszylach » Weterynarze » Darmowe badanie parazytologiczne szynszyli "Dzień szynszyli: wybieg czy wyleż" ankieta konkursowa (dużo zdjęć!) Zaczęty przez dream*Dział Ankiety Odpowiedzi: 31Wyświetleń: 22003 01 Lip, 2014, 19:09 wysłana przez Roza gryzą się, brak zgody w stadzie, wykluczanie ze stada, walki (dot. już połączonych szynszyli) Zaczęty przez xenarthraDział Rady, porady... Odpowiedzi: 50Wyświetleń: 29846 10 Paź, 2020, 10:39 wysłana przez Szynszolek01 Dziwne trzęsienie się szynszyli oraz dźwięki strachu pomimo siedzenia w klatce Zaczęty przez brons222Dział Ostry dyżur Odpowiedzi: 2Wyświetleń: 3388 20 Kwi, 2018, 22:07 wysłana przez Mysza <")))/ Mieszanka ratunkowa wg. receptury Bożenki - dla szynszyli które trzeba dokarmiać Zaczęty przez Mysza <")))/Dział Żywienie Odpowiedzi: 4Wyświetleń: 9151 10 Mar, 2015, 17:52 wysłana przez Bożena dziwna narość na dolnych ząbkach szynszyli.. trudności z jedzeniem:( pomozcie... Zaczęty przez marmelka1989Dział Ostry dyżur Odpowiedzi: 0Wyświetleń: 1409 06 Lut, 2009, 18:04 wysłana przez marmelka1989
tak takie, są trzy smaki, na razie jednych brak. Takie przekąski daję im bardzo rzadko, to chyba nic się im nie stanie _____ „Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.” George Bernard Shaw
O północy w Wigilię szczególnie dzieci bacznie wpatrują się w swoje zwierzęta domowe. Zgodnie z tradycją te jedyną noc w roku mogą przemówić ludzkim głosem. Okazuje się, że nie jest to niemożliwe...Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego nie ma ani anatomicznych, ani fizjologicznych przeciwwskazań w budowie aparatu mowy, by zwierzęta rzeczywiście mówiły. Niestety, blokadę stanowi budowa ich mózgu, która nie została ukierunkowana na posługiwanie się ludzką Ssaki, w tym naczelne rozumieją dużo, ale nie są w stanie ubrać swoich myśli w słowa, jak robią to ludzie - wyjaśnia prof. Norbert Pospieszny z Uniwersytetu Przyrodniczego. - Słowa nie były im potrzebne, gdyż doskonale komunikują się z nami za pomocą mowy ciała, a więc położenia ogona, języka czy pyska. Zwierzę potrafi bezbłędnie wyczuć nastrój swojego pana i gdy na przykład jesteśmy smutni, przynosi nam zabawkę albo położy się przy nas. Dlaczego zwierzęta miałyby mówić w Wigilię? Wiąże się to z przesileniem zimowym, które zaczyna się 21 grudnia, a kończy mniej więcej 6 stycznia, czyli w Trzech Króli. W tym czasie na ziemię mieli wracać duchy zmarłych, stąd też na początku wigilijnej kolacji miejsce przy stole było zostawiane właśnie dla nich, a nie dla podróżnego. Duchy zmarłych mogły też wchodzić w zwierzęta i dzięki temu przemawiały ludzkim głosem. Z kolei etnolodzy twierdzą, że w czasach wczesnego chrześcijaństwa w Wigilię przeżywano powtórkę z Raju, kiedy to ludzie mogli zrozumieć zwierzęta. Oto kilka przykładów, że nie trzeba czekać na Wigilię, by usłyszeć gadające zwierzęta:Mishka - słynny już husky:i koty:

Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta. (*) Dukat - ze mną 09.08.2012r. - 02.02.2013r. Lepiej zrobić 5 postojów więcej niż zwierzaka

65Sp.
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/12
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/288
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/313
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/150
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/279
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/399
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/283
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/393
  • 2a0o5rjr8d.pages.dev/50
  • im więcej poznaję ludzi tym bardziej kocham zwierzęta